środa, 30 listopada 2011

Atom w Gąskach


Podniosły się głosy protestu – lokalne władze argumentują, że budowa elektrowni jądrowej obniży atrakcyjność turystyczną okolicy. Na forach zaś dominuje głos iż jest to igranie z bezpieczeństwem ludzi zamieszkujących region oraz ryzyko dla środowiska naturalnego.

„Nie na moim podwórku” (Not in my backyard) – to określenie na postawę, często przyjmowaną przez przeciwników rozmaitych kontrowersyjnych inwestycji – przy zgodzie na to, że elektrownia, lotnisko czy inny potencjalnie zagrażający obiekt jest potrzebny, przekonanie, że umiejscowienie akurat w pobliżu własnego domostwa to bardzo zły pomysł. W Koszalinie przerabialiśmy to przy okazji spalarni śmieci czy ośrodka leczenia dla pedofilów w szpitalu psychiatrycznym przy ul. Słonecznej. Przy przyjmowaniu takiej postawy dominują argumenty oparte potocznych przekonaniach, lękach oraz stereotypach. Nie brak również mocno jednostronnego podejścia – akcentowania zagrożeń i pomniejszenia potencjalnych korzyści. Podobnie, mam wrażenie, dzieje się przy dyskusji o lokalizacji elektrowni jądrowej w naszym regionie.

Na świecie istnieje 441 elektrowni atomowych, kolejnych 60 jest w budowie, zaś 150 w planach (w tym sześć w Polsce). 14 procent światowej energii pochodzi z „atomu” we Francji, Słowacji czy Belgii z elektrowni atomowych pochodzi ponad połowa energii elektrycznej produkowanej w tych krajach. Jest to zatem powszechnie wybierane źródło a jego udział w produkcji światowej energii będzie rósł.

Dzieje się tak dlatego, że, relatywnie, jest to źródło energii przyjazne dla środowiska. Oczywiście, korzystanie z niego wiąże się z pewnym ryzykiem.Jednakże, przeglądając listę mniej i bardziej poważnych awarii w tego typu elektrowniach, to przy wspomnianej ich ilości jest to zjawisko marginalne. Procedury dotyczące bezpieczeństwa i techniki używane aby je zapewnić zapewne stale są ulepszane, dlatego takie dramaty jak Czarnobyl czy Fukushima zdarzają się bardzo, bardzo rzadko.

Dlatego sądzę, że, jeśli to Gąski zostaną wybrane na lokalizację elektrowni atomowej to dobrze się stanie. Potencjał turystyczny regionu raczej nie ucierpi zaś tego typu zakład to nowe miejsca pracy, nie tylko w samej elektrowni. Zastanawiam się jednak, czy lęki nie okażą się silniejsze. Zdarzyć się może, że za kilka lat kiedy proces decyzyjny w tej sprawie będzie w decydującej fazie kilku większych i mniejszych polityków zechce na tych lękach zbudować sobie kapitał polityczny...


Plaża przy elektrowni atomowej w Kenting na Tajwanie (zdjęcie autorstwa impaulisive  z Flickr.  CC BY 2.0)