Ponad rok temu, dzięki oddolnej inicjatywie, na ulice Koszalina powróciła nocna komunikacja. Miasto pozostawało dłuższy czas bez komunikacji publicznej w godzinach nocnych, ze względu, na nierentowność przedsięwzięcia – dla zbyt małej liczby osób oferta koszalińskiego MZK w tym zakresie była atrakcyjna. Linię więc zlikwidowano, mimo że od samego początku wskazywano na liczne, delikatnie mówiąc, nie najlepsze rozwiązania wdrożone przy jej tworzeniu: niska częstotliwość kursowania, duży koszt przejazdu czy wreszcie mało atrakcyjna dla pasażerów trasa. Pojawiały się również głosy poddające w wątpliwość sens istnienia takiej linii jako, że miała ona służyć jedynie „pijanym studentom wracającym z knajp”
Pół roku temu linia wróciła. Władze z radością przyjęły inicjatywę obywatelską, wydały odpowiednie polecenia i znowu możliwe stało się podróżowanie po Koszalinie w godzinach nocnych. W stosunku do linii z 2009 roku wprowadzono pewne zmiany: autobus jeździł częściej, zmodyfikowano także trasę. MZK pozostało jednak głuche na inne postulaty inicjatorów akcji zbierania podpisów pod petycją o przywrócenie nocnego autobusu. Nie wprowadzono dwukierunkowego kursowania pojazdów, nie dostosowano wielkości autobusów wysyłanych na nocną trasę. Ponadto MZK nie uznała za stosowne swojej usługi w ogóle promować. Nasuwa to podejrzenie, że kierownictwo miejskiego przewoźnika od samego początku pomysłowi było niechętne i nie wykazało należytej staranności przy wprowadzaniu tego projektu w życie.
Teraz dowiadujemy się, że od listopada linia zostaje zlikwidowana. Powód dokładnie ten sam co w 2009 roku: mała rentowność, niskie zainteresowanie. Można przejść nad tym do porządku dziennego, można uznać, że w Koszalinie nie ma zapotrzebowania na tego typu usługę. Takie podejście zapewne zadowoliłoby zarządzających Miejskim Zakładem Komunikacji w Koszalinie. Jednakże biorąc pod uwagę powyższe zaniechania ze strony miejskiego przewoźnika oraz spoglądając chociażby na nieco tylko większy Gorzów Wielkopolski, w którym funkcjonują aż trzy linie nocne pojawiają się wnioski zupełnie inne.
Druga likwidacja linii nocnej w Koszalinie to sygnał, że w koszalińskim MZK są ludzie, którzy mają bardzo poważne problemy z wykonywaniem zadań, za które biorą publiczne pieniądze. Mówiąc wprost: projekt, który wzbudził wiele entuzjazmu całkowicie położyli. A pieniądze, które zostały wydane na utrzymanie nierentownej linii obciążają ich konto, gdyż najwyraźniej nie byli w stanie poradzić sobie z realizacją tego zadania i powinni wziąć za to pełną odpowiedzialność. Czy Urząd Miejski wyciągnie wobec nich konsekwencje? Czy przypadkiem nie nadszedł czas na dyskusję nad organizacją całej komunikacji miejskiej w Koszalinie i nad tym na ile obecny jej kształt zaspokaja potrzeby mieszkańców?