czwartek, 28 kwietnia 2011

Co się dzieje u Brata Alberta?

Polecam uwadze interpelację, złożoną w dniu dzisiejszym przez radnego Lepszego Koszalina Artura Wezgraja:



Centrum Integracji Społecznej „Tacy sami” powołane przez koszalioskie koło Towarzystwa Pomocy 
im. Św. Brata Alberta prowadzi program zatrudnienia socjalnego, w którym uczestniczy,  wg 
sprawozdania z działalności MOPS za 2010 rok, 16 osób.

Zgodnie z ustawą o zatrudnieniu socjalnym program służy reintegracji społecznej i zawodowej osób 
określonych w ośmiu kategoriach, w tym  długotrwale bezrobotnych. Wśród wielu działań prowadzonych przez powołane Centra Integracji wyszczególniono „indywidualny program zatrudnienia” opracowany dla osób uczestniczących w programie, który określa rodzaj 
szkoleń lub ćwiczeń, opiekę psychologiczną, pracę pracownika socjalnego, pomoc prawną itp.  

Uczestnicy programu mają obowiązek codziennego,  co najmniej, sześciogodzinnego udziału 
w zajęciach,  otrzymując w tym czasie świadczenie socjalne w wysokości zasiłku dla bezrobotnych.
Po zakończeniu uczestnictwa w zajęciach w Centrum, które powinny trwać nie krócej niż 6 miesięcy 
osoby biorące udział w  programie mogą zostać skierowane do zatrudnienia wspieranego. Może to 
być praca w Centrum lub u pracodawcy.  Pracodawca ma prawo do refundacji części wypłacanego 
wynagrodzenia w wysokości od 100% do 60% wysokości zasiłku dla bezrobotnych.

Otrzymałem informację o realizacji programu przez Centrum Integracji Społecznej „Tacy sami”, która odbiega od zapisów ustawy. Do uczestnictwa zostali zakwalifikowani bezrobotni, którzy nie spełniali warunku długotrwałego pozostawania na bezrobociu. W efekcie muszą  po kilku miesiącach  zostać wyłączeni z programu,  tyle, że w tym okresie utracili status bezrobotnego, a tym samym prawo do zasiłku.

Znam przypadek zatrudnienia socjalnego u pracodawcy, który nie wypłaca wynagrodzenia ale też, 
prawdopodobnie, nie otrzymuje częściowej refundacji. Wynika, to najpewniej z niewłaściwego 
sprecyzowania lub braku określenia zasad pomiędzy pracodawcą, Centrum i PUP. Skutek jest taki, że  uczestnik programu wykonuje pracę przez osiem godzin dziennie otrzymując jedynie ok. 640 złotych świadczenia socjalnego. 

Wnioskowane rozwiązanie:
Mimo kilku prób, nie udało mi się dotrzed do wiarygodnej informacji na temat przebiegu programu. 
Opieram się na informacjach szczątkowych i dostępnych mi dokumentach, co może powodowad, że 
powyższy opis jest nieprecyzyjny lub niepełny. Jeśli jednak, informacje i odczucia uczestników 
programu są prawdziwe, to przynosi on im więcej szkody niż pożytku.

1. Wnioskuję do Pana Prezydenta o sprawdzenie poprawności realizacji programu zatrudnienia 
socjalnego i reintegracji społecznej i zawodowej prowadzonego przez koszalioskie koło 
Towarzystwa Pomocy im. Św. Brata Alberta.

2. Proszę również o udzielenie informacji o sposobie i wysokości finansowania programu.
Mam nadzieję, że podnoszone przeze mnie wątpliwości nie znajdą potwierdzenia w faktach, 
wymagają jednak wyjaśnienia w interesie beneficjentów programu. 



czwartek, 7 kwietnia 2011

Droższe bilety?

Jak donosi Koszalineo na forum GK24 (i na dowód przedstawia zdjęcie z Wiadomości TVP) władze Koszalina planują podwyżkę cen biletów. Ciekawe czy dowiemy się o tym przed wyborami parlamentarnymi czy też tuż po tak jak ostatnio?

Kłopot z Gdańską

Medialna bomba wybuchła wczoraj - „Głos Koszaliński” poinformował, że remontująca ulicę Gdańską (oraz kilka innych, gdyż zlecenie zostało powierzone w „pakiecie”) firma ze Słupska upadła i nie wiadomo kiedy prace na drodze wylotowej w kierunku Gdańska zostaną wznowione. Planowane na 2012 rok zakończenie modernizacji przesunęło się o bliżej nieokreślony czas.

Dzisiaj z kolei, również w GK, stanowisko ratusza w sprawie drogowych kłopotów przedstawia prezydent Koszalina. Reprezentujący Platformę Obywatelską, prezydent Piotr Jedliński stwierdza, że „Dwa lata temu, wybierając tę firmę, nie wiedzieliśmy, co się wydarzy. Ta firma spełniała wtedy wszelkie wymagane warunki. Ale prowadzenie działalności gospodarczej, to nie przedszkole i okazało się, że firma – nie wiem, z jakich powodów – ma kłopoty finansowe” Żałuje przy tym, że nie posiada szklanej kuli umożliwiającej przewidywanie przyszłości i oświadcza, że nie ma takiej możliwości aby Ratusz nadzorował wszystkie przetargi, podkreślając iż ten, w wyniku którego podpisano kontrakt z upadającym obecnie Przedsiębiorstwem Drogowo Mostowym ze Słupska został przeprowadzony prawidłowo. Generalnie: nie mogliśmy nic zrobić, niewiele więcej możemy uczynić obecnie

Czytając słowa prezydenta Jedlińskiego odnieść można wrażenie, że cała ta sprawa kompletnie zaskoczyła rządzących Koszalinem, postawiła Ratusz w sytuacji kryzysowej. Tymczasem 20 stycznia bieżącego roku radny z Lepszego Koszalina, Artur Wezgraj w interpelacji powiedział, że „Jesienią ubiegłego roku rozpoczęto remont – przebudowę ulicy Gdańskiej. Ze względu na sposób zawartej umowy i warunki atmosferyczne roboty przerwano i do dzisiaj nie są kontynuowane. Przed przerwaniem prac zamknięta została jedna nitka drogi na odcinku od skrzyżowania z ul. Rolną do skrzyżowania z ulicą O. Lange.” Oznacza to, że prace przerwano już jakiś czas temu, wedle innych źródeł, niemal od początku roku Ratusz miał świadomość kłopotów z jakimi boryka się firma. Żadnym zaskoczeniem, nie powinno być również, to, że została postawiona w stan upadłości – informacje takie są publicznie udostępniane.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że w Urzędzie Miejskim ktoś przespał moment, w którym należało zareagować. W efekcie ucierpiał budżet miasta (firmie ze Słupska, zapłacono 2 miliony złotych) zaś kierowcom zafundowano spore utrudnienia w płynnym poruszaniu się po mieście. Co więcej, włodarzom miasta, bardzo trudno będzie teraz udzielić odpowiedzi, jak długo taki stan rzeczy potrwa.

Większe i mniejsze błędy zdarzają się wszystkim. Sęk w tym aby je, na tyle, na ile to możliwe, naprawiać oraz wyciągać z nich wnioski na przyszłość. Jakie wnioski z zaistniałej sytuacji wyciągnie prezydent Jedliński? 


Kiedy ul. Gdańska wyglądać będzie tak jak na tym zdjęciu?

wtorek, 5 kwietnia 2011

Pomysł prezydenta

Prezydent miasta Piotr Jedliński wpadł na pomysł, że warto by na jakiś czas zamknąć częściowo ulicę Zwycięstwa w centrum” - pisze pani Marzena Sutryk w Głosie Koszalińskim w artykule poświęconemu ZWĘŻENIU (a nie jak przedstawia to redaktorka GK zamknięciu, różnica dość znaczna) Zwycięstwa na potrzeby deptaka w czasie najbliższych Dni Koszalina.

Pojawia się pytanie: czy to sam pan prezydent przedstawia idee daleko idącej zmiany w centrum miasta, jako swój autorski pomysł, czy też autorka tekstu postanowiła podkreślić i uwypuklić kreatywność włodarza miasta?

Inaczej niż to przedstawia Głos Koszaliński inicjatywa utworzenia deptaka w Koszalinie, wypłynęła od grupy ludzi skupionych w okół akcji „Tak na deptak”. Nie ma wśród nich pana prezydenta Jedlińskiego. Niewątpliwe zasługi Ratusza, to otwartość na dyskusję i gotowość do eksperymentalnego wprowadzenia zmian w sercu miasta. Pomysł jednak wyszedł od kogoś innego. 

Prezydent Jedliński tuż przed wpadnięciem na kolejny pomysł

niedziela, 3 kwietnia 2011

Eksperyment deptak

(tekst napisany dla strony Lepszego Koszalina)



Tegorocznym Dniom Koszalina, odbywającym się od 23 maja do 5 czerwca, towarzyszyć będzie niezwykły eksperyment. Na dwa tygodnie w centrum Koszalina dojdzie do komunikacyjnej rewolucji – ulica Zwycięstwa na odcinku od 1 maja do Galerii Kosmos, zostanie zwężona do jednego pasa, zaś drugi pas pełnić będzie funkcję deptaka. Znajdzie się na nim miejsce dla „ogródków” restauracyjnych oraz wszelkich atrakcji towarzyszącym Dniom Koszalina.

Eksperymentalny deptak, to kolejny akt toczącej się od kilku lat w Koszalinie dyskusji na temat zmian w ścisłym centrum miasta. Ma być okazją do przetestowania na żywym, miejskim organizmie, koncepcji ograniczenia ruchu samochodowego w sercu miasta i konsekwencji tegoż.

W zamyśle prężnie działającej grupy osób, skupionej w okół inicjatywy „Tak na deptak” zmiany owe skutkować będą otwarciem serca miasta na ludzi oraz podniesieniem atrakcyjności miasta , zarówno dla turystów jak i dla jego mieszkańców. To jak wykorzystywana na co dzień może być przestrzeń deptaka pokazać mają właśnie Dni Koszalina.

Doraźne potrzeby socjalistycznych władz w latach 70. ubiegłego wieku doprowadziły układ komunikacyjny w Koszalinie do obecnej kuriozalnej sytuacji, rozcięcia miasta przez dwupasmową drogę na pół oraz pozbawienia go klasycznego centrum. Mimo wysiłków włodarzy miasta po 1989 roku (szczerze trzeba przyznać, nie zawsze do końca przemyślanych) Koszalin nie zyskał miejsca atrakcyjnego dla handlu, rozrywek, usług czy artystów. W rezultacie większość funkcji przyciągających ludzi przejęły galerie handlowe, zaś takie próby jak deptak przy ul. Kaszubskiej czy też Uliczka Artystów stały się przykładami większych i mniejszych porażek.

Za

Deptak na Zwycięstwa może (lecz oczywiście nie musi) stać się atrakcyjnym miejscem dla okolicznych restauratorów. Umożliwi im wyjście na zewnątrz, i tym samym przyciągnie oraz zatrzyma na dłużej klientów. Większa ilość ludzi w tym rejonie z kolei, stać się może magnesem dla innych firm, świadczących wszelkiego rodzaju usługi, czy też handlujących mniej lub bardziej wymyślnym asortymentem. Tam gdzie dużo, ludzi tam ci, którzy chcą się im pokazać – deptak w takiej sytuacji to doskonałe miejsce dla rozmaitych artystycznych inicjatyw, które znowu ściągają ludzi, co napędza koniunkturę tym, którzy już mają tam swój biznes i podnosi atrakcyjność całej okolicy.


i przeciw...

Argumenty przeciwko deptakowi zasadniczo skupiają na dwóch kwestiach. Po pierwsze, ruch samochodowy – istnieje prawdopodobieństwo, że istnienie deptaka bardzo poważnie utrudni sprawny przejazd przez miasto, przynajmniej tak długo, jak w planach jedynie pozostaje obwodnica miejska (choć fakt budowania jej na podstawie zamysłów sprzed lat blisko czterdziestu, gdy Koszalin był zupełnie innym miastem nie nastraja optymistycznie). Druga wątpliwość dotyczy realności zakładanych zmian. W centrum miasta dominują instytucje finansowe, pubów i restauracji jest zaledwie kilka i wyglądają one na dość dobrze przystosowane do obecnych warunków przez co mogą nie być zainteresowane wiążącymi się z dość znacznymi kosztami zmianami. Okoliczności te grożą, tym, że deptak, będzie tak samo pustym i mało atrakcyjnym do odwiedzania miejscem jak obecnie Rynek Staromiejski.

Gazony to za mało

Najłatwiejszą częścią procesu tworzenia deptaka w Koszalinie jest zablokowanie jednego z pasów ruchu i zmiana organizacji poruszania się po mieście. Dużo bardziej skomplikowanym zadaniem jest sprawienie aby deptak stał się atrakcyjny dla przedsiębiorców, mieszkańców i artystów. Większa część tego zadania spoczywa na barkach aktualnie rządzących Koszalinem. Eksperymentalny deptak w czasie Dni Koszalina da odpowiedź na pytania odnośnie atrakcyjności tego pomysłu wśród mieszkańców Koszalina oraz zdolności przystosowywania się do nowych warunków, tych którzy z przejazdu przez centrum miasta korzystają najczęściej. Jeśli majowy deptak zakończy się sukcesem, to włodarze miasta będą musieli podjąć wysiłek aby centrum miasta zaczęło się przeobrażać. Sama zgoda na tak niecodzienną próbę świadczy o otwartości Ratusza na świeże, czasem rewolucyjne wizje. Z drugiej strony, wciąż niezarzucona a obarczona sporym ryzykiem ekonomicznym idea parkingu pod Rynkiem każe stawiać pytania o racjonalność patrzenia na miasto i jego przyszłość tych, którzy decydują o Koszalinie.