poniedziałek, 29 listopada 2010

Ostatnia prosta

Zaczął się ostatni tydzień kampanii wyborczej. Jak do tej pory było spokojnie. Żaden ze sztabów nie wykonał spektakularnych ruchów. Wezgraj jedynie ostro skomentował wyrok Sądu Apelacyjnego w Szczecinie podtrzymującego wyrok z pierwszej instancji, stwierdzający, iż sztab Jedlińskiego kłamał i musi za to przeprosić. Sam Jedliński zaś zdobył poparcie lokalnej Solidarności, której przewodnicząca taki wybór tłumaczyła obawą, że Wezgraj jako prezydent prywatyzować będzie spółki miejskie. Pomijając już dyskusję nad tym, czy faktycznie prywatyzacja to taki straszny stwór, że należy straszyć nim po nocach niegrzeczne dzieci, oraz pracowników spółek miejskich, to jest to kolejne kłamstwo. Dowodzi ono jedynie tego, jak wielki strach i niepewność panuje w obozie Piotra Jedlińskiego.

Oba sztaby w napięciu czekają na to, kogo ostatecznie poprze oficjalnie Sojusz Lewicy Demokratycznej.  Z okolic tej partii płyną sprzeczne informacje: a to, że Kościńska poprze Jedlińskiego, a to, że nikogo nie wskaże, po takie, że z całą mocą zachęci swoich wyborców do oddania głosu na Artura Wezgraja. Cokolwiek szefowa koszalińskiego SLD zadecyduje, myślę, że będzie miało to znaczenie głównie psychologiczne; nie wierzę bowiem w prosty mechanizm wódz nakazuje - wyborca karnie wykonuje. Ci, którzy oddali głos na SLD w pierwszej turze zapewne się podzielą. Otwartym pozostaje pytanie w jakiej proporcji. Oficjalnego komunikatu nie wydało również Prawo i Sprawiedliwość, lecz po doświadczeniach ostatniej kadencji, trudno uwierzyć, aby ktokolwiek z garstki wyborców PiSu w Koszalinie zagłosował na kandydata PO.

Z perspektywy ulicznego agitatora wygląda to tak, że mniej-więcej pół na pół rozkłada się proporcja tych, którzy deklarują postawienie krzyżyka przy nazwisku Wezgraja a tymi, którzy swój głos oddadzą na nominata Platformy.

Warto zwrócić uwagę na odmienny sposób prowadzenia tej kampanii: Wezgraj osobiście rozdaje ulotki, rozmawia z ludźmi (choćby na giełdzie czy na Targach Motoryzacyjnych) zaś Jedliński pojawia się na kilka chwil aby otworzyć uroczystość a następnie znika. Chodzą również słuchy, że pełniący obowiązki prezydenta Koszalina odmówił udziału w kilku zaplanowanych na ten tydzień debatach. Pospekulować jedynie można, czy jest tak pewny swego zwycięstwa, czy też może kampania go już wyczerpała. Nie brakuje natomiast Jedlińskiemu chęci i czasu do ogrzewania się w ciepełku Platformerskich bonzów i robienia sobie z nimi zdjęć

Spodziewam się, że może się powtórzyć sytuacja z pierwszej tury gdy w przedostatnim dniu kampanii komitet Jedlińskiego zaatakował Wezgraja. Teraz może być podobnie. Nie brakuje głosów, że ten czarny pr kosztował Jedlińskiego zwycięstwo w pierwszej turze. Czy w drugiej wyborcy mogą podobnie ukarać tych, którzy próbują grać nieczysto, licząc na małe rozgarnięcie wyborców? 

wtorek, 23 listopada 2010

Informacyjna czarna dziura

Nim na dobre rozpocznie się druga odsłona kampanijnej wojenki o fotel prezydenta, którą postaram się możliwie szczegółowo relacjonować na tym blogasku, chciałbym zwrócić uwagę na to jak wyglądał wieczór ogłaszania wyborczych rezultatów z perspektywy mediów lokalnych. 

Zacznijmy od tego, że na poziomie centralnym było bardzo skromnie: jedynie TVP zleciła przeprowadzenie sondażu exit poll i chyba tylko państwowa TV zorganizowała wieczór wyborczy. Tak czy inaczej, od początku niedzielnego programu w TVP INFO usłyszeć można było iż stacja ta poda "najświeższe wyniki z regionu"

Podobnie do odwiedzenia swoich stron zachęcał GK24 - zresztą z sukcesem, gdyż w okolicach godziny ogłoszenia rezultatów elekcji internetowa odsłona Głosu Koszalińskiego była niedostępna, lub ładowała się w ślamazarnym tempie.

Zawsze miałem przekonanie, że moment ogłaszania wyników jakichkolwiek wyborów, to chwila szczególna. Związana z napięciem, ogromnymi emocjami i dużą ilością informacji do przekazania w stosunkowo niedługim czasie. Telewizje zaś robią z tego show, gdyż często właśnie wtedy notują rekordową oglądalność. Cóż... być może na świecie tak jest. W Polsce bowiem, zarówno "centralna" TVP oraz jej regionalna szczecińska część ogłaszanie sondażowych przygotowała tak, jakby startowały w konkursie na najnudniejszy wieczór wyborczy. Zero dramaturgi, zamiast ogłaszania wyników z kolejnych miast, długaśne wypowiedzi sztucznie nakręconych prezenterów i kompletnie bezsensowne gadające głowy. W towarzystwie gdzie oglądałem wieczór wyborczy, zainteresowanie nim większości  osób zakończyło się jakieś 10 minut po jego rozpoczęciu.

Natomiast regionalna TVP w swoim "wejściu" pobiła wszelkie rekordy. Myślałem, że nic nie przebije fatalnej, nudnej i przekombinowanej debaty przedwyborczej w wykonaniu tej stacji. Myliłem się i to mocno. Bowiem specjalne wyborcze wydanie "Kroniki" wyglądało tak: zapowiedź ogłoszenia wyników ze Szczecina i Koszalina do Rady oraz na prezydenta, długaśna wypowiedź prowadzącego, przedwyborcze wywiady z kandydatami na prezydentów (przy czym bez żadnego rozróżnienia na Koszalin i Szczecin; kończy Sochański i nagle pojawia się Jedliński) łączenie ze sztabami kandydatów oraz ze studiem w Koszalinie, ogłoszenie wyników sondażowych do Rady Miasta w Szczecinie, gadająca głowa profesora opowiadającego banały i oczywistości tonem odkrywającego przed ludem tajniki zachowań społecznych naukowca i.. koniec. W zasadzie tego studia w ogóle mogło nie być, gdyż, po za sondażowymi wynikami do Rady Miejskiej w Szczecinie dziennikarze nie przekazali, żadnej istotnej informacji. A po co w ogóle, w tym materiale zawracano sobie głowę Koszalinem nie mając nic do powiedzenia po za znanymi od kilku dni sondażami przedwyborczymi to doprawdy nie wiem.

Mimo wszystko w swej beznadziejności TVP i tak okazała się lepsza niż GK24. Na tak chętnie odwiedzanej tego wieczoru stronie, przez wiedzionych nadzieją uzyskania pierwszych wyników z Koszalina nie pokazało się kompletnie nic. Dosłownie: strona www.gk24.pl/wybory świeciła pustką i białym tłem. Na głównej stronie zaś koszaliński serwis informacyjny oferował informację z kraju, które dużo wcześniej prezentowała TVP czy Gazeta.pl. Odnoszę wrażenie, że w gk24.pl od samego początku istniał plan uzyskania ruchu sieciowego i kliknięć jak najmniejszym kosztem. Bo gdy pojawiły się pierwsze wyniki (od PKW) sztab, którego pracy się przekonałem miał zdecydowanie bardziej dokładne dane. A wystarczyło przecież, żeby GK24 dotarł do jednej osoby w każdej z komisji aby przez całą noc, mieć strumień danych. Wygrało lenistwo. Szkoda. 

Cała ta sprawa jest przykra - wygląda bowiem na to, że Koszalin znajduje się w jakiejś informacyjnej czarnej dziurze. Te wybory obnażyły, iż nie ma u nas medium dostarczającego aktualne, bieżące wieści o ważnych dla miasta i regionu wydarzeniach. Ciekaw jestem, czy kiedyś znajdzie się ktoś kto to zmieni...

PS. Tak sobie myślę, że jako pierwszy tutaj na tym skromnym blogasku podałem najbardziej zbliżone do ostatecznych rezultaty wyborów, zarówno prezydenckich jak i do Rady Miejskiej. Posta napisałem ok 03:30 a GK24 informację podał dopiero po godzinie 7 rano. Może powinienem zacząć się tym chwalić? ;-)




poniedziałek, 22 listopada 2010

Wybory w Koszalinie: Wezgraj z Jedlińskim w drugiej turze

Powróciłem właśnie z wieczoru wyborczego Lepszego Koszalina, gdzie niemal do ostatniej chwili obserwowałem spływające od członków poszczególnych komisji wyborczych rezultaty głosowania w wyborach samorządowych. Wieczór zakończył się gdy spłynęły informacje z 23 z 54 obwodów głosowania (4 to maleńkie zamknięte obwody, takie jak szpital czy więzienie)

Wedle tych wyników rezultaty boju o schedę po Mirosławie Mikietyńskim to: 


  • Piotr Jedliński  - ok 44 procent głosów
  • Artur Wezgraj - ok 32 procent głosów
  • Krystyna Kościńska ok 13 procent głosów
  • Paweł Michalak ok 10 procent głosów
  • Jan Krawczuk ok 0,6 procenta głosów
Oznacza to, że w drugiej turze wyborów zmierzą się kandydat Lepszego Koszalina oraz Platformy Obywatelskiej

Jeśli chodzi zaś o Radę Miejską to wyniki przedstawiają się następująco:
  • PO - 42 procent
  • SLD 18 procent
  • Lepszy Koszalin - 17 procent
  • PiS - 14 procent
Reszta ugrupowań poniżej progu wyborczego.Wyniki oczywiście mogą się jeszcze nieco zmienić, ale raczej radykalnych przemian w tej kwestii nie będzie. Oznacza to ogromny sukces Artura Wezgraja i ludzi skupionych w Lepszym Koszalinie. Pragnę przypomnieć iż, formacja ta startowała niemal rok temu praktycznie od zera.W ciągu jednego roku stała się znaczącą siłą na koszalińskiej scenie politycznej, zaś samemu Wezgrajowi dała niebywałą szansę na najwyższy urząd w mieście.

Te rezultaty, to również sygnał od koszalinian, że sama partyjna nominacja to za mało, aby zdobyć mandat do niepodzielnych rządów. Te wyniki to prztyczek w nos dla PO i SLD, partii o ogromnym zapleczu i ugruntowanych w Koszalinie. Lewica, może nawet stracić miano drugiej siły w Koszalinie. O PiSie nie wspominam - ich wynik to kompromitacja, zaś start Michalaka w wyborach trudno ocenić inaczej niż zmarnowany czas i pieniądze

Wezgraj w mojej ocenie doskonałą pozycję wyrobił sobie ciężką pracą przez niemal cały rok oraz jasnym, klarownym, programem, z którym potrafił do mieszkańców Koszalina dotrzeć. I być na tyle przekonującym, że niespecjalnie zaszkodziły mu prymitywne kłamstwa Platformy. Do tego zresztą będzie jeszcze okazja wrócić gdyż, proces niebawem będzie miał swoją drugą odsłonę.

Czeka nas teraz burzliwe dwa tygodnie. Platformie, myślę, na serio strach zajrzy w oczy - już nie mogą się przekonywać sondażami o tym, jak fantastyczną pozycję ma Jedliński. Spodziewam się zatem kolejnych brudnych ataków na Wezgraja i LK. Z drugiej strony, zaś swoje pięć minut będzie miała jeszcze Krystyna Kościńska, która zapewne do samego końca rozważać będzie kogo poprzeć - a tak naprawdę to, kto jej zaproponuje lepszy układ w powyborczej rzeczywistości. Można się spodziewać, że elektorat SLD w tych wyborach podzieli się na pół lub w ogóle wybory odpuści. Od sprawności obu kandydatów zależy to jak się zachowa; w to, że zastosuje się do nakazów Kościńskiej nie wierzę.

Myślę sobie, że bój o prezydenturę będzie zażarty o samego końca a ostateczna różnica między kandydatami może się okazać stosunkowo niewielka.

piątek, 19 listopada 2010

Sąd: PO kłamała w sprawie Wezgraja

Już za niespełna 3 godziny cisza przedwyborcza, ale ta informacja jest dość istotna. W trybie wyborczym Artur Wezgraj oskarżył Komitet Wyborczy Platformy Obywatelskiej w Koszalinie o podanie nieprawdziwych informacji. O tychże kłamstwach partii wspierającej Piotra Jedlińskiego pisałem tutaj.

Sąd uznał Platformę Obywatelską winną zarzucanego czynu. Nakazał sprostowanie informacji oraz wpłatę 3 tysięcy złotych na koszalińskie hospicjum. Szczegóły tutaj i tutaj

To kolejny dowód na to jakiego sortu ludzie zaludniają koszalińską Platformę Obywatelską. To kolejny dowód również, na to jakimi metodami przerażeni partyjniacy próbują ratować się przed wyborczą porażką.

Oby koszalinianie właściwie ich ocenili w wyborczą niedzielę. Czego sobie i państwu życzę. 

Kawiarnia Pauza

To czego brakowało mi przez bardzo długi czas w Koszalinie, to miejsca w którym spokojnie można by posiedzieć, porozmawiać, ewentualnie popracować, ale przede wszystkim napić się kawy. Nie zapewniały tego restauracje i puby. Odwiedzając Poznań, Wrocław czy Kraków, stale zaglądam do takich miejsc. Uwielbiam wygodne fotele, kanapy, w których można się zagłębić i posiedzieć jak długo się chce, bez nerwowych spojrzeń obsługi, zastanawiającej się "zamówi coś? czy tak o suchym pysku na krzywy ryj będzie dalej siedział?" Jeśli do tego dodać jeszcze dostęp do aktualnej prasy, bezprzewodowego internetu, ewentualnie książek  to jestem w niebie. 

Jak długo była posucha na tego typu lokale w Koszalinie, tak mniej-więcej w tym samym czasie pojawiły się co najmniej dwa (a może nawet i trzy?) - Cafe Parkowa oraz Kawiarnia Pauza przy ulicy Kaszubskiej. I właśnie z racji dogodnego położenia w przerwie w pracy, zajrzałem do tej drugiej. 

Lokal jest raczej średniej wielkości, nie przytłacza ale też zbyt wiele osób na raz się tam nie zmieści. Wyposażony jest raczej w dobrym guście. Ale co najważniejsze: jest wygodny fotel i sporej wielkości kanapa. Oprócz tego kilka mniejszych i większych stolików. Wystrój nie narzucający się i stonowany Tu i ówdzie na ścianach pojawiają się kontakty, co stanowi dużą zaletę dla tych którzy lubią w takich okolicznościach popracować na laptopie bez martwienia się na ile starczy baterii. Zwraca uwagę regał z książkami oraz stolik z aktualną prasą. W tle przygrywa miła dla ucha muzyczka.

Nie jestem jakimś wybitnym smakoszem kawy; lubię po prostu mocną kawę z dużą ilością mleka i taką przeważnie w Pauzie zamawiam. Jednak wybór w menu jest spory i nieco bardziej wymagające podniebienia znajdą coś dla siebie. Oprócz tego właściciel - o którym za chwilę oferuje ciasta będące wyrobem jego małżonki :-) Wspomniana kawa, jest taka jaka powinna być. Po prostu mi smakuje - trudno tu cokolwiek więcej napisać.

Właściciel - pan Bartosz - to przemiły człowiek, bardzo poważnie podchodzący do swojego biznesu. Wsłuchuje się i wypytuje klientów o wrażenia i odpowiada na wszystkie nawet najdziwniejsze pytania. No i stałym klientom dorzuca gratisowe ciastko. 

Odwiedzających lokal, póki co, jest stosunkowo mało. W czasie moich kilku wizyt tamże, ilość klientów po za mną dało się policzyć na palcach dwóch rąk, co mi akurat bardzo pasuje, nie lubię specjalnie hałasu w takich miejscach.

Generalnie polecam i zachęcam. To jedno z przyjemniejszych miejsc obecnie w Koszalinie. 

czwartek, 18 listopada 2010

Jak Piotr Jedliński prezydentem chce zostać

W teorii sytuacja powinna być bardzo prosta. Oto Piotr Jedliński namaszczony  przez odchodzącego przedwcześnie ze stanowiska ze względu na stan zdrowia prezydenta Mikietyńskiego na pełniącego obowiązki prezydenta, staje do boju o najwyższy urząd w mieście z błogosławieństwem i wsparciem Platformy Obywatelskiej. Partia rządząca krajem cieszy się wysokim poparciem również i w Koszalinie. Zatem samorządowa elekcja winna być jedynie formalnością i tryumfem lokalnych przedstawicieli PO. 

W praktyce, formalnie pod koniec 2009, zaś w publicznej świadomości w połowie 2010 roku pojawia się Artur Wezgraj i jego Stowarzyszenie Lepszy Koszalin. Kanclerz Politechniki Koszalińskiej, były radny miejski, wieloletni nauczyciel akademicki oraz biznesmen. Człowiek, który walnie przyczynił się do cywilizacyjnego skoku największej uczelni w Koszalinie oraz gruntownie wykształcony menadżer. W momencie gdy ogłasza swój zamiar startu w wyborach dobre czasy dla PO w Koszalinie się kończą. Silna słabością alternatyw partia rządząca długo nie dostrzega realnego zagrożenia dla swojej pozycji. 

Tymczasem Wezgraj, wraz z Lepszym Koszalinem, intensywnie włączają się w miejską politykę, bezlitośnie punktując błędy i zaniedbania rządzących. Docierają do ludzi, prowadzą skuteczną kampanię. Na 2 tygodnie przed wyborami sondaże wskazują niemal równe poparcie dla kandydata LK oraz rządzącej Platformy. 

I gdy wszystko niechybnie zmierza do konfrontacji w drugiej turze, Piotrowi Jedlińskiemu oraz jego sztabowi puszczają nerwy. Z braku merytorycznych argumentów w dyskusji nad przyszłością miasta oraz wobec bezradności i wynikającym z niej strachem obmyślają plan zdyskredytowania Wezgraja w ostatnich chwilach kampanii. Celowo lub nie ich plan wycieka nim zostaje wcielony w życie, umożliwiając politycznym przeciwnikom strzał wyprzedzający. O tym można poczytać tutaj i tutaj

A na koniec pytanie: czy Koszalinianie złapią się na tak prymitywną próbę manipulacji? Czy uwierzą w kłamstwa przerażonego sztabu Piotra Jedlińskiego?

sobota, 13 listopada 2010

Nierówny bój z monopolistą

Wczorajszego wieczoru postanowiłem skorzystać z jednej z prywatnych linii autobusowych jeżdżących po Koszalinie. Na pętli Chałubińskiego wsiadłem w busik, który kursuje do Mielna po drodze zatrzymując się na przystankach wzdłuż Piłsudskiego i Zwycięstwa. Jako, że byłem jedynym pasażerem uciąłem sobie krótką pogawędkę z kierowcą; 

Według tego co mówił MZK i miasto robi wszystko aby jak najbardziej ograniczyć możliwość rozwijania się prywatnej komunikacji w Koszalinie. Dotyczy to głównie absurdalnych wymogów i nierównego traktowania prywatnych firm przewozowych względem MZK. Polega to m.in na:

- prywatni busiarze jeżdżący po Koszalinie dostali uprzejmą radę od urzędnika miejskiego aby nie afiszować się zbytnio ze swoimi usługami Czyli generalnie: siedźcie cicho, jeździjcie sobie to nikt was się nie będzie czepiał, ale o reklamie zapomnijcie. Efekt? Po mieście busy jeżdżą praktycznie puste mimo, że koszt biletu na trasie miejskiej to 1 zł Bilet normalny w MZK to 2,20. Kierowca stwierdził, że "ludzie się boją do nas wsiadać" 

- aby wprowadzić korektę w rozkładzie jazdy prywatny przewoźnik musi przejść skomplikowaną i długotrwałą procedurę w Urzędzie Miejskim. Tymczasem, kiedy MZK wpadnie na pomysł korekty rozkładu (zmiana godziny kursowania) to dzieje się to od ręki i nie musi być konsultowane z żadnym urzędnikiem 

- głównym źródłem dochodów prywatnych przewoźników (póki co) jest transport na trasie Koszalin - Mielno (i okoliczne miejscowości). Nie ma niestety tak, że ktoś wpada na pomysł, że chce taki biznes prowadzić i już. Trzeba uzyskać licencję . Liczba tychże jest ograniczona, zatem jak limit jest wyczerpany to nikt nowy na rynek nie wejdzie. MZK również prowadzi transport busami nad morze. Z tym, że jedynie w okresie wakacji. Nie musi jednak z nikim konsultować wprowadzenia/zlikwidowania busa na tej trasie. Tego nie wiem, ale zastanawiam się czy dla prywatnego przedsiębiorcy również istnieje możliwość zamknięcia połączenia na miesiące zimowe, czy też musi jeździć aby nie stracić licencji 

- warunkiem otrzymania zezwolenia na transport w mieście jest to aby końcowy przystanek trasy był po za KoszalinemOznacza to, że nie ma możliwości stworzenia w Koszalinie prywatnej linii stricte miejskiej. W innych miastach (np. Wrocław) takich obostrzeń brak

To cztery przykłady tego w jaki sposób miasto podchodzi do prywatnej inicjatywy i jak kosztem podróżujących chroni monopol MZK. Może kiedyś się tym jakiś organ zainteresuje i ukróci anty przedsiębiorcze praktyki koszalińskich urzędników? 

Myślę sobie, że jednak mimo wszystko kwestią czasu jest przejmowanie przez prywatne firmy kolejnych kawałków rynku komunikacyjnego w Koszalinie i w okolicach...