W teorii sytuacja powinna być bardzo prosta. Oto Piotr Jedliński namaszczony przez odchodzącego przedwcześnie ze stanowiska ze względu na stan zdrowia prezydenta Mikietyńskiego na pełniącego obowiązki prezydenta, staje do boju o najwyższy urząd w mieście z błogosławieństwem i wsparciem Platformy Obywatelskiej. Partia rządząca krajem cieszy się wysokim poparciem również i w Koszalinie. Zatem samorządowa elekcja winna być jedynie formalnością i tryumfem lokalnych przedstawicieli PO.
W praktyce, formalnie pod koniec 2009, zaś w publicznej świadomości w połowie 2010 roku pojawia się Artur Wezgraj i jego Stowarzyszenie Lepszy Koszalin. Kanclerz Politechniki Koszalińskiej, były radny miejski, wieloletni nauczyciel akademicki oraz biznesmen. Człowiek, który walnie przyczynił się do cywilizacyjnego skoku największej uczelni w Koszalinie oraz gruntownie wykształcony menadżer. W momencie gdy ogłasza swój zamiar startu w wyborach dobre czasy dla PO w Koszalinie się kończą. Silna słabością alternatyw partia rządząca długo nie dostrzega realnego zagrożenia dla swojej pozycji.
Tymczasem Wezgraj, wraz z Lepszym Koszalinem, intensywnie włączają się w miejską politykę, bezlitośnie punktując błędy i zaniedbania rządzących. Docierają do ludzi, prowadzą skuteczną kampanię. Na 2 tygodnie przed wyborami sondaże wskazują niemal równe poparcie dla kandydata LK oraz rządzącej Platformy.
I gdy wszystko niechybnie zmierza do konfrontacji w drugiej turze, Piotrowi Jedlińskiemu oraz jego sztabowi puszczają nerwy. Z braku merytorycznych argumentów w dyskusji nad przyszłością miasta oraz wobec bezradności i wynikającym z niej strachem obmyślają plan zdyskredytowania Wezgraja w ostatnich chwilach kampanii. Celowo lub nie ich plan wycieka nim zostaje wcielony w życie, umożliwiając politycznym przeciwnikom strzał wyprzedzający. O tym można poczytać tutaj i tutaj
A na koniec pytanie: czy Koszalinianie złapią się na tak prymitywną próbę manipulacji? Czy uwierzą w kłamstwa przerażonego sztabu Piotra Jedlińskiego?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Byłoby bardzo miło gdybyś podpisał się pod swoim komentarzem imieniem lub chociaż nickiem