sobota, 13 listopada 2010

Nierówny bój z monopolistą

Wczorajszego wieczoru postanowiłem skorzystać z jednej z prywatnych linii autobusowych jeżdżących po Koszalinie. Na pętli Chałubińskiego wsiadłem w busik, który kursuje do Mielna po drodze zatrzymując się na przystankach wzdłuż Piłsudskiego i Zwycięstwa. Jako, że byłem jedynym pasażerem uciąłem sobie krótką pogawędkę z kierowcą; 

Według tego co mówił MZK i miasto robi wszystko aby jak najbardziej ograniczyć możliwość rozwijania się prywatnej komunikacji w Koszalinie. Dotyczy to głównie absurdalnych wymogów i nierównego traktowania prywatnych firm przewozowych względem MZK. Polega to m.in na:

- prywatni busiarze jeżdżący po Koszalinie dostali uprzejmą radę od urzędnika miejskiego aby nie afiszować się zbytnio ze swoimi usługami Czyli generalnie: siedźcie cicho, jeździjcie sobie to nikt was się nie będzie czepiał, ale o reklamie zapomnijcie. Efekt? Po mieście busy jeżdżą praktycznie puste mimo, że koszt biletu na trasie miejskiej to 1 zł Bilet normalny w MZK to 2,20. Kierowca stwierdził, że "ludzie się boją do nas wsiadać" 

- aby wprowadzić korektę w rozkładzie jazdy prywatny przewoźnik musi przejść skomplikowaną i długotrwałą procedurę w Urzędzie Miejskim. Tymczasem, kiedy MZK wpadnie na pomysł korekty rozkładu (zmiana godziny kursowania) to dzieje się to od ręki i nie musi być konsultowane z żadnym urzędnikiem 

- głównym źródłem dochodów prywatnych przewoźników (póki co) jest transport na trasie Koszalin - Mielno (i okoliczne miejscowości). Nie ma niestety tak, że ktoś wpada na pomysł, że chce taki biznes prowadzić i już. Trzeba uzyskać licencję . Liczba tychże jest ograniczona, zatem jak limit jest wyczerpany to nikt nowy na rynek nie wejdzie. MZK również prowadzi transport busami nad morze. Z tym, że jedynie w okresie wakacji. Nie musi jednak z nikim konsultować wprowadzenia/zlikwidowania busa na tej trasie. Tego nie wiem, ale zastanawiam się czy dla prywatnego przedsiębiorcy również istnieje możliwość zamknięcia połączenia na miesiące zimowe, czy też musi jeździć aby nie stracić licencji 

- warunkiem otrzymania zezwolenia na transport w mieście jest to aby końcowy przystanek trasy był po za KoszalinemOznacza to, że nie ma możliwości stworzenia w Koszalinie prywatnej linii stricte miejskiej. W innych miastach (np. Wrocław) takich obostrzeń brak

To cztery przykłady tego w jaki sposób miasto podchodzi do prywatnej inicjatywy i jak kosztem podróżujących chroni monopol MZK. Może kiedyś się tym jakiś organ zainteresuje i ukróci anty przedsiębiorcze praktyki koszalińskich urzędników? 

Myślę sobie, że jednak mimo wszystko kwestią czasu jest przejmowanie przez prywatne firmy kolejnych kawałków rynku komunikacyjnego w Koszalinie i w okolicach...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Byłoby bardzo miło gdybyś podpisał się pod swoim komentarzem imieniem lub chociaż nickiem