czwartek, 8 września 2011

Mikietyński za Krzyżyńskim

Były prezydent Mirosław Mikietyński, cieszący się ogromnym zaufaniem koszalinian oficjalnie poparł profesora Tomasza Krzyżyńskiego w staraniach o miejsce w Senacie. Nie da się ukryć, że jest to wydarzenie znaczące

Deklaracja prezydenta Mikietyńskiego jest o tyle ważna gdyż oznacza, że w niecały rok po wyborach, Platforma Obywatelska i jej nominanci nie są dla Niego już takim oczywistym wyborem.  Widzi on Tomasza Krzyżyńskiego a nie przedstawiciela PO, Piotra Zientarskiego, jako odpowiedniego reprezentanta regionu w Senacie Co więcej niegdysiejszy włodarz naszego miasta, z uznaniem wyraża się o niezależnych, bezpartyjnych, prezydentach Gdyni oraz Wrocławia , którzy powołali inicjatywę Obywatele do Senatu powstałej właśnie w kontrze do postępującego upartyjnienia kolejnych segmentów życia społecznego.

Mirosław Miketyński wywodzi się ze środowiska PO. Jeżeli zdobywa się na taką deklarację, to niechybnie koszalińska Platforma Obywatelska ma poważny problem.



6 komentarzy:

  1. Mikietyński zawsze określał się jako "bezpartyjne dziecko PO-PiSu". Umiejętnie wykorzystywał obie partie manewrując między nimi jak narciarz na stoku. Przy okazji otaczał się ludźmi nie patrząc na ich polityczną przynależność. W czasie swojej prezydentury współpracował i z "bezpartyjnym" Jedlińskim, i z "bezpartyjnym" Krzyżyńskim. Mikietyński może i "wywodzi się ze środowiska PO", ale to samo można napisać o np. Wezgraju. Mikietyński jako samorządowiec był człowiekiem ambitnym, pracowitym, z wizją, ale na pewno nie zamkniętym w prostych politycznych szufladkach.

    OdpowiedzUsuń
  2. @Koszalineo

    Zgadzam się. Jednakoż, do PO, jeszcze chociażby rok temu, było mu bliżej. Dziś, nie da się ukryć, że to się zmieniło.

    O ile, rozumiem wzięcie w cudzysłów bezpartyjność Jedlińskiego, to zrównanie jej z bezpartyjnością Krzyżyńskiego uważam za nie trafione.

    Wszystkie osoby, które wymieniłeś wywodzą się ze środowiska PO (lub POPiSu). Co takiego się dzieje, że żegnają się z tą formacją?

    OdpowiedzUsuń
  3. Jedliński ma sympatie i powiązania z PO, Krzyżyński z PiSem. Ludzie przychodzą i odchodzą z obu, często z jednej do drugiej. Nie jest tak jak to forsujesz, że tylko Platforma traci. Obie formacje mają trzon postsolidarnościowy, obie mają podobny target. Cała ta ich walka to postpolityczny cyrk. Platforma nie jest obywatelska, a PiS ma w poważaniu prawo i sprawiedliwosć (chyba, że jest po ich stronie). Partie są jak walec, co wyrówna. Model ten jednak powoli się kompromituje. Problem w tym, że nie mamy substytutu. Społeczeństwo obywatelskie dopiero zaczyna raczkować. Czy remedium są Obywatele do Senatu? Teoretycznie być może, praktycznie nie ma na to szans. W polityce, jak w życiu liczy się siła i tylko siła. Tej w OdSie, jak i spójności, wizji tego co ma iść za "bezpartyjnością" czy energii nie widzę.

    Drogę bezpartyjności wybierają ludzie z doświadczeniem politycznym, którzy się w partiach nie odnaleźli i tacy, którzy się boją, że mogliby przez te zostać zaszufladkowani i zdominowani. OdS (inicjatywa z pewnością jednorazowa, jak wszystkie Dutkiewicza, który zdaje się nie wiedzieć czego chce) to wygodna droga na wejście do senatu, tylko co potem? Obawiam się, że prof. Krzyżyński zobaczy jak ideały przegrywają w starciu z rzeczywistością i paręnaście miesięcy po zostaniu senatorem dołączy do klubu PiS, a tym samym stanie się elementem machiny, z którą teraz deklaruje się walczyć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cały związek Krzyżyńskiego z PiS-em jest taki, że przedstawiciele tej partii do niego przyszli i zaproponowali mu kandydowanie. Stawianie na tej podstawie twierdzenia o powiązaniu Rektora z PiSem i przyrównywanie go do Jedlińskiego, któremu PO sfinansowała dwie kampanie wyborcze jest daleko posuniętym nadużyciem.

    OdS się dopiero tworzy. Zobaczymy co się z niego wykluje. Nie zgadzam się z oceną Dutkiewicza, facet jest naprawdę inteligentny, potrafi działać, umie zbierać w okół siebie podobnie myślących ludzi. Próbuje jednak dokonać czegoś czego jeszcze nikt nie próbował - a mianowicie przejść z politykowania w wymiarze lokalnym na poziom centralny, nie jednak poprzez przytulenie się do tej czy innej partii (i co za tym idzie, koniecznością pójścia na zgniłe kompromisy) lecz poprzez stworzenie czegoś nowego.

    Oczywiście, można się wyśmiewać z projektu Polska XXI i wróżyć, lecz całościowe ocenianie na tej podstawie kompetencji prezydenta Wrocławia uważam za nieuczciwe. Robi swoje krok, po kroku, czasem popełnia błędy, ale nie robi ich tylko ten kto, nie podejmuje żadnych wyzwań. I ja Dutkiewiczowi mocno w tym kibicuje, bo może nie on sam, lecz środowisko, które stworzy, zaproponuje inny, bardziej cywilizowany sposób uprawiania polityki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapominasz, starasz się nie zauważać lub specjalnie ukrywasz, że Krzyżyński był niedawno w tzw. "Społecznym Komitecie Ziemi Koszalińskiej Poparcia Jarosława Kaczyńskiego". Trudno o bardziej jednoznaczny, poza oficjalną przynależnością, wyraz sympatii politycznych. Należy dodać, że profesora popierają również ludzie z lokalnej populistyczno-obywatelsko-narodowo-socjalistyczno-katolicko-marginalnej prawicy bardziej pisowej od samego PiSu (KOMK/Koszalin7).

    Lepszy Koszalin ma tyle i takich znajomości wśród lokalnych organizacji, a niemal żadna z nich nie chce oficjalnie poprzeć Krzyżyńskiego?

    OdpowiedzUsuń
  6. @Koszalineo

    Tyle, że to nadal bardzo, bardzo daleko, od "bezpartyjności" Jedlińskiego.

    Wiem, że KOMKiem masz na pieńku a ja o tej organizacji nie mam żadnego zdania ( po za podziwem dla niektórych akcji Romeckiego)zatem zostawmy ten temat.

    Z oficjalnym popieraniem Krzyżyńskiego jest dokładnie tak samo jak z oficjalnym popieraniem AW w 2010 roku. Żyjemy w mieście, w którym PO ma potężne wpływy, formalne i te mniej. Każde publiczne wystąpienie przeciwko rządzącym, czy nawet poparcie innej opcji może nieść za sobą przykre skutki. Dlatego wielu woli nie ryzykować, mimo że w prywatnych rozmowach o swoim poparciu gorąco zapewniają. Smutne to, lecz jakoś tych ludzi rozumiem.

    Ponadto wybory parlamentarne, a wybory do Senatu w szczególności to zupełnie inna para kaloszy niż elekcja samorządowa. Sporo organizacji nie widzi sensu w angażowaniu się w grę polityczną na tym poziomie.

    No i są jeszcze tacy, którzy uważają, że Piotr Zientarski to świetny senator lub widzą przy Wiejskiej kandydata PSL lub SLD :-)

    OdpowiedzUsuń

Byłoby bardzo miło gdybyś podpisał się pod swoim komentarzem imieniem lub chociaż nickiem